wtorek, 09 sierpień 2016 06:38

Kilkuset polskich sadowników chce eksportować jabłka do Chin

Napisane przez
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Z Mirosławem Maliszewskim, prezesem Związku Sadowników RP rozmawia Elżbieta Mamos z Polskiego Radia. 

EM : Według ostatnich szacunków GUSu zbiory owoców z drzew mogą w tym roku wynieść ok 4 mln ton, w tym samych jabłek ponad 3,5 mln ton. To bardzo dużo, czy grozi nam klęska urodzaju?

MM:  Spodziewamy się dobrych zbiorów, ale nie możemy mówić o klęsce urodzaju. Jesteśmy liczącym się producentem owoców, zwłaszcza jabłek, ale w tym roku obserwujemy, że w wielu sadach szkody gradowe wyrządziły tak ogromne straty, że będzie duża redukcja plonów. Natomiast widzimy też , że w tzw. sadach przydomowych, półdzikich zbiory będą dość wysokie, więc możemy mówić raczej o dobrych zbiorach, niż o klęsce urodzaju. To dotyczy wszystkich gatunków owoców, zarówno tych, których zbiory mamy już za sobą jak truskawek czy porzeczek jak i tych , których zbiory trwają albo mamy przed je sobą  jak malin, śliwek, jabłek.

EM: Jednak zagospodarowanie tych 3,5 mln ton jabłek nie będzie łatwe. Przemysł wykorzystuje co roku 1,5-1,6 mln t, konsumpcja krajowa nie przekracza miliona ton rocznie, co z resztą owoców?

MM: Działamy niestety cały czas w atmosferze rosyjskiego embarga, nie możemy do tego kraju sprzedawać, więc intensywnie szukamy nowych rynków zbytu, przede wszystkim dla owoców deserowych, bo na nich zarabia się najwięcej. Od lat przemysł przetwórczy oferuje ceny poniżej kosztów produkcji i dlatego większość plantatorów przestawia się na wytwarzanie właśnie  owoców deserowych. Szukamy nowych  miejsc sprzedaży na rynkach dalekich, ale staramy się też wzmacniać naszą pozycję na rynkach tradycyjnych,  na rynkach Europy Zachodniej.

Kilka lat temu, kiedy nie mieliśmy zakazu sprzedaży do Rosji, już zaczęliśmy myśleć o rynkach alternatywnych. Azja, zwłaszcza kraje szybko rozwijające się jak Chiny czy Wietnam , ale także Indie , Malezja czy Tajlandia były w kręgu naszych zainteresowań i z tymi krajami od lat prowadzimy negocjacje. Największą nadzieję wiążemy z rynkiem chińskim.

EM: Czy są szanse , że polskie jabłka z tegorocznych zbiorów pojadą do Chin?

MM: Chiny to co prawda kraj ogromnej produkcji jabłek, ale jednocześnie kraj ogromnej liczby konsumentów. Niedawno udało się wynegocjować, po kilku latach rozmów, dobre warunki do eksportu, mam nadzieję, że za kilka miesięcy,  myślę, że będą to już jabłka z tegorocznych zbiorów, będziemy mogli mówić, że polska jest jednym z liczących się eksporterów jabłek na rynek chiński i że w  perspektywie kilku lat to będzie eksport powyżej 100 tys ton. Wszystko będzie zależało od tego czy nasze jabłka na rynku chińskim się przyjmą i czy spełnimy wymagania chińskich przedsiębiorców i chińskich władz fitosanitarnych.

EM: Wiem, że chińscy przedsiębiorcy chcą przyjechać do Polski, by wizytować nasze sady i przechowalnie. Kiedy ewentualnie te inspekcje dojdą do skutku?

MM:W roku ubiegłym jesienią gościliśmy przedstawicieli chińskich władz odpowiedzialnych za import, przedstawicieli chińskiego ministerstwa rolnictwa. Pokazaliśmy im nasze sady. Byli zadowoleni i napisali raport, który spowodował, że ten rynek stał się dla nas otwarty. Kontrola, która ma być w tym roku, chcielibyśmy, aby była na jesieni, kiedy trwają zbiory jabłek. Wtedy Chińczycy mogliby zobaczyć jak odbywa się produkcja, zbiór i przechowywanie jabłek.

EM: Jak wielu polskich sadowników jest zainteresowanych eksportem jabłek do Chin, jak wielu z nich ma szanse, by ten eksport realizować?

MM: Sadownicy to tacy ludzie, którzy widzą nawet odległe perspektywy, wiedzą , że trzeba rozpocząć sprzedaż na inne, nawet odległe rynki, stąd już kilkuset zgłosiło swój akces i przygotowują swoje plantacje do kontroli, by uzyskać certyfikaty i móc eksportować. Myślę, że w kolejnych latach, zwłaszcza, jeżeli ten eksport okazałby się sukcesem, będziemy mówili o tym, że coraz większa liczba sadowników podda swoje sady kontroli w zakresie możliwości eksportu na rynek chiński.

EM: Jak Pan ocenia, ile ton jabłek uda się wysłać w tym roku do Chin?

MM: Kiedy rok temu jesienią rozpoczęliśmy eksport jabłek do Wietnamu szacowaliśmy, że wyślemy tam ok. tysiąca ton owoców. Dzisiaj wiemy, że wyjechało kilka, niektórzy nawet mówią, że kilkanaście tysięcy ton jabłek, polskich jabłek. Gdyby się udało wysłać w tym roku do Chin 10 tys. ton, a może 20 - 30 tys ton, bo o takich ilościach już dzisiaj mówią Chińczycy, to będziemy mogli mówić, że opłacało się o ten rynek walczyć. Moglibyśmy mówić o pierwszym sukcesie.

Produkcja jabłek w Polsce systematycznie rośnie, wręcz możemy mówić o jej dynamicznym wzroście, więc cały czas trzeba szukać nowych miejsc sprzedaży i stymulować konsumpcję, nawet w tych krajach, w których wydawałoby się, że jabłka nie są produktem pierwszej potrzeby. Myślę tu właśnie o rynkach azjatyckich. Trzeba kontynuować działania promocyjne na tych rynkach, penetrować cały świat. Wszędzie tam, gdzie jest konsumpcja jabłek musi dotrzeć polskie jabłko.

Elżbieta Mamos, abo
Czytaj więcej i plosłuchaj: http://www.polskieradio.pl/42/273/Artykul/1650252,Kilkuset-polskich-sadownikow-chce-eksportowac-jablka-do-Chin

Czytany 6558 razy Ostatnio zmieniany środa, 17 sierpień 2016 08:30

Informator

Wiedza sadownicza

  • 1
  • 2

Reklama